poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Prolog

Obudziły mnie promienie słońca, które wpadały przez okna dachowe, wprost na moje łóżko i na mnie. Nie miałam ochoty się ruszać z ciepłego łóżka, ale musiałam rozpakować duże, kartonowe pudła, które były wszędzie. Podniosłam się na równe nogi i podążyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, nałożyłam krótkie szorty i bluzkę na ramiączkach. Włosy zaś związałam w luźnego koka. Skierowałam się do kuchni i od razu otworzyłam lodówkę, która była pełna. Jak dobrze, że wczoraj zrobiłam zakupy. Wyciągnęłam jogurt naturalny i mesli. Z lodówki wyjęłam karton soku pomarańczowego i nalałam do szklanki. Schowałam wszystkie produkty na swoje miejsce, wzięłam śniadanie i usiadłam w salonie. Włączyłam telewizor, zmieniając co chwilę kanał. Ludzie, czy nic ciekawego w telewizji nie ma o godzinie...właśnie, która jest godzina? Zerknęłam na telefon, który pokazywał 11:07. Trzeba się powoli zbierać i ogarnąć te pudła. 
            Dokończyłam śniadanie i brudne naczynia włożyłam do zmywarki. Weszłam po schodach na górę do swojego pokoju i puściłam muzykę z wieży. Usiadłam na pufie i dopiero zauważyłam naprawdę, jak dużo mam gratów. Wzięłam głęboki wdech, wstałam i otworzyłam pierwszy karton.
    Po prawie czterech godzinach wszystko było na swoim miejscu, a kartony puste. Położyłam się na środku pokoju, nie miałam siły wstać. Wszystko mnie bolało. Już 15:00? Czas strasznie szybko leci. Przeniosłam się na materac i spojrzałam zza okno. Po chwili na oknach dachowych zaczęły pojawiać się kropelki deszczu. No tak, ta londyńska pogoda. Przyglądałam się ludziom, którzy uciekali, aby nie zmoknąć. Ten obraz doprowadził to tego, że zasnęłam. 
    Ze snu wyrwał mnie głośny huk muzyki, który dobiegał z mieszkania pode mną. Przykryłam głowę poduszką, aby choć trochę ściszyć ten hałas, ale na marne. Byłam zmuszona do tego, aby opuścić mieszkanie. Spojrzałam w stronę okna, aby sprawdzić czy pogoda się poprawiła. Deszcz już nie padał, ale nadal było pochmurno. Podniosłam tyłek z materaca i musiałam się oczywiście przebrać, bo na pewno zrobiło się chłodniej niż było wcześniej. Naciągnęłam na tyłek jasne jeansy, a na podkoszulek nałożyłam bluzę. Chwyciłam klucze, portfel, telefon i wyszłam z mieszkania. Kiedy otworzyłam drzwi, muzyka grała dwa razy głośniej. Co za idiota tak głośno puszcza muzykę?! Szybko zbiegłam ze schodów i wybiegłam na zewnątrz. Od razu lepiej. 
    Skierowałam się do parku. Cieszę się, że wynegocjowałam mieszkanie na drugim piętrze z poddaszem, a nie parter i pierwsze piętro. Przeszłam się po parku i wstąpiłam do małej kawiarenki na kawę. Zamówiłam mocną kawę i usiadłam przy jednym ze stolików. W środku było tylko kilkoro ludzi, dziwnie jak na takie duże miasto. Małymi łykami piłam kawę. Muszę poszukać pracy. Za dwa miesiące zaczynam drugi rok studiów, ale musiałam się przeprowadzić, bo jak to ujął mój brat: "Jesteś taka stara, a jeszcze mieszkasz z rodzicami. Czas najwyższy wyfrunąć z gniazda." No i osioł przekonał rodziców. Chociaż cieszę się bardzo, że się przeprowadziłam, bo mam wymarzone mieszkanie, ale teraz niestety moi rodzice wraz z bratem przeprowadzili się do Bradford. Jednak brat z powodu wyjazdu nie mieszka z nimi od jakiegoś czasu. Bardzo zdziwiła mnie ta decyzja, bo od urodzenia tu mieszkali, ale jednak zmienili miejsce zamieszkania. 
    Straciłam poczucie czasu, bo rozmyślanie o przeprowadzce rodziców i o moich przyszłych planach na życie strasznie mnie wciągnęły. Zerknęłam na ekran telefonu 19:58. Moje oczy od razu się rozszerzyły, naprawdę siedziałam tu dwie godziny? Zabrałam swoje wszystkie manatki i ruszyłam do mieszkania. Jakoś dziwnie szybko zleciał mi ten dzień. Gdy tylko weszłam do mieszkania w moje uszy uderzyła głośna muzyka. Głośno westchnęłam i ruszyłam na górę, ale nagle ktoś szarpnął mnie za rękę, co spowodowało, że się odwróciłam i wpadłam na kogoś. Była to mojego wzrostu, ładna blondynka. Uśmiechnęła się do mnie i zaczęła mi krzyczeć do ucha. 
-Hej! Mieszkasz na górze? - Do moich nozdrzy dotarł aromat alkoholu, na co ja się skrzywiłam. Odpowiedziałam przytakując głową.
-Może wpadniesz ? – zapytała i pokazała gestem ręki na otwarte drzwi do jej mieszkania.
-Nie dzięki! - krzyknęłam i już miałam iść na górę, ale mnie przytrzymała. Zaczęła coś do mnie gadać, ale ja jej w ogóle nie słuchałam, bo wysoki i przystojny chłopak wyszedł z jej mieszkania. Miał brązowe włosy postawione do góry, śliczne brązowe oczy i seksowny zarost. W pewnym momencie nasze oczy się spotkały, ale on zaraz odwrócił wzrok i wszedł z powrotem do mieszkania.
-Na pewno nie wpadniesz? – wypytywała i tylko tyle wyłapałam z monologu dziewczyny. Pokręciłam przecząco głową i udałam się na górę do mieszkania. Po zamknięciu drzwi muzyka tylko trochę ucichła. Mam nadzieję, że przez całą noc nie będę musiała tego słuchać.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz