Chcę zadedykować ten rozdział Dreamer ^^ Dziękuję, że jesteś :)
-O! Księżniczka już wstała - powiedział Louis.
-Ale nogi to masz niezłe - mruknął Harry, a Liam od razu posłał mu ostrzegawcze
spojrzenie. Zawstydzona spuściłam głowę w dół i zaczęłam się powoli wycofywać.
-Rose, idź na górę. Zaraz przyjdę - powiedział Liam, a ja wykonałam jego
polecenie. Powoli weszłam po schodach, bo ból dokuczał przy każdym kroku.
Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Po chwili pojawił się Liam.
-Masz klucze do mieszkania? - zapytał. Pokiwałam głową w odpowiedzi. Chłopak
wyciągnął dłoń. Wstałam, wyciągnęłam je z kieszeni spodni i podałam mu je.
-Zostań z chłopakami. Wezmę kilka rzeczy z twojego mieszkania, bo zostajesz
tutaj - oznajmił i wyszedł. Chciałam zaprotestować, ale zatrzasnął mi drzwi
przed nosem. I jak ja się wytłumaczę siostrze? Powinnam z nią teraz być, ale
Liama nie przekonam. Ucieczka odpada, bo nawet nie wiem, gdzie jestem.
Ruszyłam do toalety i załatwiłam potrzebę fizjologiczną. Następnie zeszłam
do kuchni, aby zaparzyć sobie herbatę. W salonie siedział Harry z Zaynem.
Chciałam iść na górę z kubkiem, w którym znajdowała się herbata, ale Styles
mnie zatrzymał i powiedział, żebym się nie bała i usiadła z nimi w salonie.
Usiadłam na skórzanym fotelu i przykryłam nogi kocem, bo było dość chłodno.
-Nie radzę ci więcej jeździć za nami, bo przez ciebie Payne ma same problemy.
Zresztą nie tylko on - mruknął Zayn. Spuściłam głowę, bo w pewnej chwili
czerwony kubek wydał się bardzo interesujący.
-Mogłaś po prostu dać mu dupy i problem z głowy, ale oczywiście musiał trafić
na upartą sztukę - dodał.
-Weź już kurwa przestań! Stało się i skończmy to - powiedział Harry. Coś czuję,
że zacznie się przeze mnie kłótnia. Zresztą Malik ma rację. Mogłam się z nim
przespać i nie byłoby tego wszystkiego. Co mnie podkusiło, żeby tam pojechać i
zobaczyć Jamesa? Powinnam pozostawić go tylko w mojej pamięci. Może nawet byłoby
lepiej, gdyby i tam go nie było?
-No właśnie. Skończmy to. Niech Li zawiezie ją pod szpital i powie, że gdzieś
tam upadła i po sprawie – oznajmił mulat.
-Po sprawie? Cracker będzie się jej czepiał, a dobrze wiesz, że Payne nie
odpuści. Nie zostawi jej. Jest podobna do Katy, za bardzo mu ją przypomina... –
stwierdził Harry i wskazał na mnie dłonią.
Chyba zapomnieli, że ja tu jestem. I jaka Katy? Może lepiej, żebym
nie wiedziała.
-Zayn ma rację - przerwałam im - Zawieźcie mnie pod szpital i skończmy to
wszystko. Nie będę dla nikogo ciężarem - oznajmiłam, podniosłam się z fotela i
wspięłam się po schodach na górę.
Usiadłam przy oknie balkonowym i zamknęłam oczy. Chciałabym zadzwonić teraz
do Nikki, żeby po mnie przyjechała. Odjechałabym i wszystko by się skończyło.
Powoli otworzyłam oczy i przed sobą widziałam większość pokoju. Po chwili
zorientowałam się, że leżę na nagiej klatce piersiowej Liama. Czułam jego dłoń
na mojej talii. Czułam się dobrze.
-O wstałaś, więc musimy się zbierać. Zawiozę cię do Marthy - oznajmił, a ja
odsunęłam się od niego i postawiłam stopy na chłodnych panelach. Chłopak podał
mi torbę z moimi ubraniami.
-A co z Cass? - zapytałam.
-Nie masz się o co martwić. Jest bezpieczna - odpowiedział.
-Jeszcze jedno. Myślę, że najlepszym wyjściem byłoby odwiezienie mnie do
szpitala, a ja powiedziałabym, że upadłam, czy coś takiego. Nie chcę być
ciężarem dla chłopaków, a w szczególności dla ciebie. Lepiej będzie jak po
prostu zakończymy tą znajomość - powiedziałam. Patrzyłam na jego poważną twarz,
mając nadzieję, że myśli tak samo jak ja i chłopaki.
-Było myśleć o tym wcześniej i po prostu pójść ze mną do łóżka. Teraz nie masz
wyboru. Jesteś w to wciągnięta. Nie masz wyjścia, a teraz się ubieraj i
jedziemy - oznajmił i wyszedł z pokoju. Jednak nic z tego.
Ubrałam się szybko i zeszłam na dół. Widzę, że Cassie mnie pakowała, bo
Payne na pewno by tego tak nie poskładał i nie wziął takich pierdół.
Do Marthy jechał z nami niestety Malik. Siedziałam z tyłu cicho całą drogę.
Zatrzymaliśmy się przy budynku, który kojarzyłam, tylko nie wiem skąd. Budynek
był zwykłym domem, nie rzucającym się w oczy. Weszliśmy do środka. Panowała tam
miła atmosfera. Po chwili przyszła do nas kobieta, która przypominała mi kogoś,
tylko nie mogłam sobie przypomnieć kogo.
-Witaj Liam. Śliczną masz dziewczynę - powiedziała, a po chwili ją zamurowało.
Poprosiła go na słowo. Skąd ja znam tą kobietę? Starałam się wrócić do
przeszłości i... o cholera! To przecież siostra mojej matki! Ale jak? Przecież
ona nie żyje. Po chwili kobieta wróciła.
-Rose, ja.. - zaczęła.
-Wiem. Cieszę się, że żyjesz - powiedziałam i przytuliłam się do kobiety, a ona
odwzajemniła równie mocny uścisk, który zabolał.
-Chodź, zobaczymy co ci jest, a potem wszystko ci wyjaśnię – oznajmiła.
Payne zostawił mnie u ciotki, a sam powiedział, że niedługo wróci, bo ma
coś do załatwienia. Znajdowałam się w pokoju, w którym praktycznie wszystko
było białe. Ściągnęłam bluzkę i powiedziałam co się wydarzyło. Li wspominał, że
jej można zaufać. Martha zrobiła mi prześwietlenie klatki piersiowej i pleców,
ale nic nie wyszło. Tyle dobrego, że kości całe. Jestem po prostu porządnie
obita. Oczyściła mi ponownie rany i założyła opatrunki. Do 3 dni powinno
przestać boleć.
-Jak się trzyma Cassie? - zapytała, gdy siedziałyśmy już w salonie i
popijałyśmy herbatę.
-Troszkę ciężko z nią, bo jest w ciąży, a chłopak ją zostawił. Teraz jest sama
w moim mieszkaniu, ale Liam powiedział, że jest bezpieczna. Mam nadzieję, że
jest tak naprawdę - odpowiedziałam.
-Więc powiesz mi jak było? - zapytałam. Westchnęła głośno, ale zaczęła
opowiadać.
-Tego dnia nie było ciekawie. Wychodziłam już z pracy, ale zaczęła się ta
strzelanina. Liam i reszta chłopaków też w niej uczestniczyła. Wtedy ktoś
podłożył bombę, która wybuchła i zawaliło się pół szpitala. Chłopaki wyciągnęli
mnie z gruzów i mi pomogli, ponieważ już wcześniej im pomagałam. Nie
powiadomiłam policji o ich przekrętach, ponieważ matka ci nigdy tego nie
mówiła, ale Liam uratował ci kiedyś, życie, gdy byłaś mała. Mimo, że dzielą was
tylko trzy lata różnicy to stanął w twojej obronie. On nie wie, że to byłaś ty
i lepiej niech teraz o tym się nie dowiaduje. Można powiedzieć, że jestem jak
matka dla Payne'a. Może wspominał ci o Katy? Chociaż wątpię. Nie lubi tego
tematu. Może kiedyś go poruszy, a jak nie, to może ja ci o tym opowiem. Ale
wracając. Można powiedzieć, że mam dług u nich. Chronią mnie za moją pomoc.
Pewnie chcesz wiedzieć, dlaczego uznali mnie za martwą. Znaleźli zwłoki podobne
do mojego ciała, ale były tak zmasakrowane, że nawet nie zrobili sekcji. Jednak
na dobre to wyszło. Tylko nie informuj swoich rodziców, ani brata, a tym
bardziej Cass, że żyję, dobrze? Bo to nie będzie dobre wyjście.
-Nie masz się o co martwić. Zresztą kontakt z rodzicami mi się urwał, a Chris
jest w wojsku. Za pół roku kończy służbę.
Rozmawiałam z ciotką na wiele tematów. Ciężko było mi opowiedzieć jak
poznałam Payne'a, ale jakoś się przełamałam i powiedziałam. co się działo. Niedługo
po tym przyjechał chłopak.
-I co z nią? - zapytał.
-Do trzech dni powinien ból zniknąć, ale dwa razy dziennie musisz jej lód
przykładać do pleców. Jeżeli jednak nie masz teraz czasu, to może tutaj zostać
na trzy dni, a później po nią przyjedziesz - oznajmiła.
-Jest Ivan? - zapytał. Martha pokiwała głową, a blondyn od razu powiedział, że
nie będę przebywać z nim w jednym domu. Podziękowałam jej i wróciłam z
chłopakiem do domu.
-Co z moją pracą? - zapytałam siadając na łóżku.
-Nie będziesz pracować już w tym klubie. Nie ma sensu, żebyś całe dnie
siedziała w domu i nic nie robiła, więc jutro poszukam ci coś w spokojnej
okolicy. Jak dojdziesz do siebie to zaczniesz pracę - oznajmił.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi, które po chwili się otworzyły. Do
pokoju wszedł chłopak. Niższy od Liama, ale na pewno w mniej więcej jego wieku.
Miał kolczyki w uszach i czerwone włosy.
-Li mam sprawę. Tutaj, czy na osobności? - zapytał. Payne już miał się odezwać,
ale uprzedziłam go. Wstałam, wyminęłam chłopaka w drzwiach i zeszłam na dół.
Przekąsiłam coś na szybko w kuchni i miałam już wychodzić, gdy zatrzymał
mnie Malik. Przycisnął mnie mocno do ściany i wypalał mi oczy swoim pełnym
nienawiści spojrzeniem. Łzy zaświeciły się w moich oczach, bo napierał na mnie
z taką siłą, że miałam wrażenie, że moje opatrunki zalewa krew.
-I co zadowolona jesteś z siebie, kiciu?! - warknął i złapał mnie za podbródek.
Chciałam go wyminąć, ale mnie zablokował i złapał za drugą dłoń. Zaczęłam się
trochę denerwować, a lepiej, żebym nie krzyczała.
-Nie jestem zadowolona. Nie mam wyjścia - odpowiedziałam.
-Masz wyjście. Przelecę cię, ale Payne musi nas przyłapać na tym - powiedział i
przysunął się bliżej mnie. Odkręciłam głowę w bok, bo wiedziałam, co chciał
zrobić. Usłyszałam czyjeś kroki na schodach. Szybkim ruchem złapał mnie za
szyję.
-Jeśli tylko coś spieprzysz, zniszczę cię! - warknął i tuż przed puszczeniem
mnie, złapał na chwilę mocniej moją szyję. Chłopak szybko się ulotnił i
zostawił mnie samą w szoku.
Po chwili w kuchni pojawił się Payne. Szybko zdjęłam dłoń z mojej szyi,
żeby nie zwracał uwagi, na czerwone ślady, które się tam zapewne pojawiły.
Widząc moją minę od razu zapytał się, czy wszystko jest okej. Uspokoiłam go,
mówiąc, że tak.
-A szyja? – zapytał i zbliżył głowę.
-A drapałam się, bo chyba coś mnie ugryzło – zaśmiałam się nerwowo i zaczęłam
drapać, żeby moja wypowiedź stała się bardziej wiarygodna.
-Niedługo mam kolejną walkę. Nie powiem ci kiedy, ale nawet jeżeli się dowiesz
to masz mnie nie śledzić, rozumiesz? – powiedział. To nie brzmiało jak pytanie,
tylko bardziej jak rozkaz, ale pokiwałam ze zrozumieniem, bo i tak nie chcę
powtórki z ostatniego przybycia do tej fabryki.
-Dziękuję. - podszedł i pocałował mnie w czoło. Zanim zdążył odejść objęłam go
i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Mężczyzna odwzajemnił uścisk po chwili.
Potrzebowałam jego przytulenia, ponieważ przed oczami miałam wzrok Malika,
który był pełen złości. Było mi bardzo przyjemnie w jego objęciach. Chłopak
zaczął mnie całować w usta. Gdy pocałunki zaczęły się pogłębiać, wziął mnie na
ręce i zaniósł do pokoju. Położył mnie delikatnie na łóżku i zaczął rozbierać.
Hej wszystkim! Wiem, że znowu później niż miało być, ale tak wyszło no i
nic nie mam na swoje wytłumaczenie. Zatem miłego czytania ;)